czwartek, 11 marca 2010

Spacerek

Wybrałem się na spacer z psem
Do parku, tam gdzie rzeczka
I muszę przyznać że już wiem:
niezwykła to wycieczka.

Wpierw mały jakiś, chudy człek
o twarzy purpurowej
przyplątał się i do mnie rzekł
Bym wypił z nim na zdrowie

Zawiodłem gościa srodze gdyż
odparłem z rabat kwiatów,
że wolę lampkę wina niż
jak on - denaturatu.

Poszedłem dalej pośród róż,
(a on coś za mną krzyczał)
bez odpowiedzi ale cóż
to końca żem nie zdziczał.

Nagle jak tajfun koło mnie
przemknęli rowerzyści
ze śmiechu prawie rycząc że
podnoszę się z wśród liści

Gdym dawno temu jeszcze żył,
(pamiętam tamte dzionki)
to wśród rowerów zwyczaj był
posiadać także dzwonki.

Mój pies to towarzyski szkrab
i chce mieć przyjaciela
Lecz z trudem wyrwał się z pod łap
bez smyczy rottweilera

Za psem już biegnie jego pan
coś bardzo doń podobny
i mówi mi ze szczęście mam
Że jego pies nie głodny.

Na ławce chciałem przysiąść gdzie
siedziała młoda para
i, Ona, zagadnęła mnie
Te! Dziadek!...hmm... tralalala...

Więc gdym do domu wrócił i
Nerwosol miałem z głowy
zacząłem pisać taki list
sportowo - urzędowy

W tym liście co wysyłam do
ministra wszelkich sportów
wzywam i proszę grzecznie go
by zwołał wiec resortu.

A na tej radzie, bardzo chcę
i będę w tym nachalny!
Wpisać spacery moje z psem
do sportów ekstremalnych!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz