czwartek, 11 marca 2010

Placek i Wiśnie

Dawno temu w pewnym mieście
utonęły wiśnie w cieście.
Najprawdziwsza to opowieść
co czym prędzej mógłbym dowieść
Lecz że czasu mam niewiele
Posłuchajcie przyjaciele...
Pewna wiśnia z drzewa bryka
I wprost wpada do koszyka.
Na kuchenny stół ją wnoszą
I na kąpiel w wodzie proszą.
Wiśnia I sto koleżanek
zapełniają szklany dzbanek.
Poprzez szklane ściany dzbanka
patrzą jak kucharka z ranka,
Zręcznie ciasto w dłoniach gniecie
najwspanialsze ciasto w świecie.
Patrzy wiśnia prosto z dzbanka
Zerka każda koleżanka
Jakiż piękny to kawaler
a jak rośnie w dumie, w chwale
Ciasto pięknie się rumieni
Wiśnia peszy się, czerwieni.
Rzecze ciastko - ma wisienko
ma słodziutka, ma panienko.
Zejdź tu do mnie na momencik
jeśli masz na spacer chęci.
Mówi wiśnia koleżankom
choć czerwone mam ubranko
skaczę na dół bo tak myślę
że on bardzo kocha wiśnie.
Zaraz, zaraz moja miła
może byś tak nie skoczyła.
Nie do ciebie ciasto mruga
krzyczy gniewnie wiśnia druga.
Na mnie patrzy - trzecia woła
I już słychać dookoła
obrażonych setkę głosów
uspokoić ich nie sposób,
Tak się wiśnie pokłóciły
że aż dzbanek wywróciły
Po czym czyniąc zgiełk potworny
Wpadły w ciasto - wprost do formy.
A kucharka myśli sobie
Chciałam babkę, placek zrobię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz