czwartek, 11 marca 2010

Usprawiedliwienie

Przednówek się u mnie rozpoczął znienacka
Brak zleceń , brak kasy, rachunków po gardło.
Więc gdzieś mi zniknęła wena zawadiacka
Niepokój okrutny o ziemię mną targnął…


Dlatego na wierszyk czekajcie troszeczkę
Bo sprawy zajmują mnie strasznie przyziemne
Jest czas i na kasę jest czas na bajeczkę
Przygniotło mnie troszkę to prawo niezmienne.


Bo jak tu w spokoju siąść przy komputerze
Gdy zamiast pomysłów - niepokój i trema
Że przyjdzie komornik , komputer zabierze
I na rolce z WC skończę swój poemat?

Roboty drogowe

O robotach zapis
dzisiaj jest bo wiecie
coraz więcej takich
kręci się po świecie
Na ten przykład u mnie
przy mym domu zaraz
Łażą sobie tłumnie
No i jest ambaras...
...i kłopoty nowe
z tymi robotami:
Roboty drogowe.
Rządzą ulicami!

Człowiek sobie jedzie
autkiem uciułanym
śpiesząc się bo wiedzie
żywot spracowany
A tu robot stoi
na drodze z lizakiem
Wstrzymać się nnie boi
ruchu - draństwo takie.

I stoisz jak osioł
w koreczku minuty
a szef robi kocioł !
Więc czekasz jak struty.
A z przeciwka środkiem
pruje ciężarówa
idiotką - idiotkiem
kto się nie usuwa !
Robot w środku śpiewa
Diody mu się śmieją
i z pogardą ziewa !
mali przed nim wieją !

Korek ruszył potem
a ja obserwuję
Jak to być robotem
i jak się pracuje:

Jeden leży w rowie.
Może przeoliwił
tranzystory w głowie?
Nie będę się dziwił...
Jeden kopie dziurę
siedmiu obserwuje!
Jeden zerka w rurę
Ależ się pracuje !
Trzech kanapki wciąga
Dwóch ze sklepu wraca
Jeden but naciąga
Ależ wre ta praca.

I tak kraj nasz stoi
wielką robotyką!
Remontów? Rozboi!
,,Na traktach wciąż dziko"

Grypowy walczyk

Leżę sobie w łóżeczku,
I pocę się jak ta świnka,
pastylki jem po troszeczku,
życia się tli we mnie krzynka.

Nogi mnie ciągną i muszę
przyznać wam moi kochani
że co się tylko poruszę
to całe śniadanie na nic.

A w internecie od wielu
dni jest straszenia porcyjka
Więc pytam się w jakim celu
te liczby i histeryjka ?

No już mi bardzo pomoże
wieść że ktoś zszedł był na grypę
Zaraz się widzi w kolorze
szpitalik, kondukt i stypę.

Wy dzisiaj - strachu mistrzowie
nie macie nic z poczciwości
by jeszcze zasiać mi w głowie
wasze pismarskie mądrości?

Czy nikt wam tego nie zdradził:
Gdy dobre samopoczucie
łatwiej jest sobie poradzić
z choroby łatwiej jest uciec.

Spokoju mi trzeba! Herbatki!
I soku z malin z cytryną
Nie waszej newsowej gatki
-ptasiej mieszanki z świniną.

Niech już tam Pan Bóg wyznaczy
Kiedy mi zejść z tego świata
A nie jakiś tłum zastraszaczy
co robi ze mnie wariata.

Jeśli was grypka dopadnie
czego nie życzę wam mili
to nie czytajcie dokłanie
coście w temacie stworzyli

Limeryk dla pana B

Pewien Doktor z Poznania
biedził się nie do wytrzymania
w kwestii swojego nauczania.
( choć to nie był Poznań tylko Komorniki -
rym przy komornikach ma kiepskie wyniki.)
Gdy nauczył się dokładnie
zdał egzamin przykładnie
Wszyscy pomyśleli: odpocznie chłopina.
Lecz ja myślę – długo nie wytrzyma
w kwestii kolejnego zadania
do nauczenia i wykonani
Ten doktor z Poznania.

Jesień

Przed chwilą właśnie w telewizorze,
pan jakiś zdrowo uśmiechnięty
Rzekł że już mroźno jest na dworze,
na co nie jestem obojętny.
Znowu wytaszczyć trzeba ze strychu
Palto i szalik i rękawiczki
Ciepłą bieliznę ubrać po cichu
I trochę grubsze włożyć trzewiczki.
Znów obrzydliwie wiatrem zadmucha
I znów paskudnie zasiąpi deszczem
W kościach mnie złamie, jak to starucha
Katar zawita z gorączką, z dreszczem.
No może czasem liść kolorowy
i nitka w słońcu ,,babiego lata"...
Ale to tylko stan jest przejsciowy
Bo potem plucha, bo potem katar

Czemu więc wciaż o jesieni bredzę?
Czemu o deszczu, łamaniu kości?
Bo z tego co w telewizji śledzę.
Była to lepsza z wiadomości.

Ramki

Gdyby mi lekarz zadał pytanie
jak się pan czuje, mój drogi panie ?
to z marszu odpowiem – Panie doktorze

jest problem …



lecz pan mi pomóc dzisiaj nie może
To sprawa kiepska panie kochany
ja się od dziecka nie mieszczę w ramy.
To się zaczęło już od malucha
Chce Pan posłuchać ? To niech pan słucha.
Pierwszą mi ramką tatko chciał dopiec
Była z podpisem – uroczy chłopiec
Grzywka, krawacik, kancik, kaszkiecik
,,Bo masz być słodszy od reszty dzieci”
I choć się bardzo starał przez lata
i mnie przebierał wciąż za wariata,
zmartwiłem tatkę wkrótce szalenie
Czując do ubrań tych obrzydzenie

Wyciekłem z ramki …

Do szkoły posłał mnie dobry rodzic
bo trzeba przecież do szkoły chodzić
I siedzieć w tej szkole przez godzin wiele
Słuchać co mówią nauczyciele
Już po miesiącu tego siedzenia
Łatkę dostałem strasznego lenia
Bo choć me ciało siedziało w ławce
Dusza gdzieś w lesie … Tomek gdzieś w trawce…

Wyciekłem z ramki…

Do pracy jako już duży ruszam
A tu mnie prezes grzecznie przymusza
Że dobro firmy i że minima
No to mi rzednie troszeczkę mina
Że szef ma rację choć bzdury truje
Znów pomyślałem … coś nie pasuję

Wyciekłem z ramki …

I tak przez życie w pracy i w poza
wciąż mi się w ramkach nie trzyma poza
Wyciekam z przodu wyciekam z boku
Tym co chcą ze mną mieć święty spokój
No bo co palnę albo coś powiem
albo mi myśli łażą po głowie
niepolityczne i niepoprawne
niegrzeczne, smutne lub za zabawne.

Wyciekam z ramek…

Pewnie tak będzie już do ostatka
bo żadna ramka bo żadna kratka
nie są mnie w stanie w siebie wpasować
nie da się Tomka nadal wychować…
Wszyscy się śmieją gdy czas jest płakać?
Ja się nie śmieję – przywara taka
Wszyscy się smucą gdy czas radości
Ja się nie smucę co innych złości

Wyciekam z ramek…



Zawsze wywalę jak coś mnie boli
i się nie pytam czy ktoś pozwoli
powiedzieć w koło niezmiernie szczerze
czego nie lubię oraz w co wierzę
Więc niepoprawność wysokich lotów
W życiu przysparza mi wciąż kłopotów.



Wycieknę …wytrą …
skrzydełka przytną
i myślą… wreszcie !
Cieszcie się, cieszcie!
Znowu wyciekam…
Znowu uciekam.

Wakacyjny amok

Zawyły motory, zaryczały Quady.
Wakacje kochani ! Na to nie ma rady!
Mkną po drogach auta, śmigają motory
bo do wypoczynku lud nasz bardzo skory
A każdy kierowca mknie jak błyskawica
nie straszna mu szybkość, nie straszna kostnica.
Ile da fabryka, wcisnąć gaz do dechy
byle szybciej zacząć wakacji uciechy.


W lesie płonie ogień, lecz to nie harcerze
wiec się kryje w kniei, co sprytniejsze zwierzę
Przy ognisku w koło zasiadły dzieciaki
co piwo wypiją puszka leci w krzaki
Posiedzą, powrzeszczą, narobią hałasu
cud będzie prawdziwy, gdy nie spalą lasu.

Jezioro czy stawek byle tylko woda
szybki skok na główkę ! Sprawdzać wcześniej szkoda.
Wrzucić w toń kolegę , bo zasnął po secie!
czyż to nie zabawne? Zabawne no przecież !
Jeszcze psa wykąpać – niech wystraszy dzieci
no i nie zapomnieć w krzaki wrzucić śmieci

Na plażach eventy - ryczą już głośniki
bo to ,,dzikie plaże” i lud na nich dziki.
Dyskoteka w nocy, gawiedź rozhulana
będzie karaoke do białego rana.
Leża w piasku pety, kupy i pijacy
letni biznes górą ! Zabawa jest cacy!


Byle głośniej ! Mocniej ! Wrzask się w niebo niesie !
byle tylko szybko zapomnieć o stresie !
O szefie sadyście i o nudnej pracy
więc szaleją wokoło radośni rodacy
I ,,kultura” wzrasta, nikt się nie hamuje
lecą w koło k……. lecą w koło h……


I w wakacje co roku kraj nasz jest w kłopotach
bo się szerzy w koło, jak wirus, głupota.
I bezmyślność straszna wokoło się szerzy
wakacyjny amok – trudno w to uwierzyć.
Może nasz rozsądek pozostaje w pacy
wśród ,,zadań na potem” czyż nie tak rodacy?